Grom Cykarzew po bardzo emocjonującym meczu walki zdobył 3 punkty pokonując gości z Blachowni 2:0. Bramki dla biało-niebieskich zdobyli Marcin Gołda (65') oraz Mariusz Gębski (78').
Większość osób przed spotkaniem brałaby 1 punkt w walce z Pogonią w ciemno, biorąc pod uwagę klasę rywala oraz jego pozycję w tabeli. Jednak na murawę się wychodzi po pełną pulę bez względu na inne "nie dogodności" i z takim założeniem przystąpili do spotkania nasi zawodnicy.
Pierwsi do ataku rzucili się zawodnicy Pogoni Blachownia, którzy aspirują do włączenia się o "grupę mistrzowską", także nie mogli stracić w tym spotkaniu punktów. Goście po raz pierwszy zagrozili bramce Rafała Ociepy już w 5 min. kiedy to po dośrodkowaniu groźny strzał głową oddał napastnik Pogoni, ale na posterunku był wspomniany Ociepa. Pogoń prowadziła grę, posiadała optyczną przewagę przez pierwsze 25 minut, natomiast podopieczni Tomasza Grabary przetrzymali huraganowe ataki gośći i z każdą minutą mecz zaczynał się wyrównywać, ba! Do głosu zaczynali dochodzić nasi piłkarze. Wpierw idealnie piłkę głową w polu karnym zgrał Mariusz Gębski do Patryka Czyża i nasz środkowy pomocnik miał przed sobą praktycznie pustą bramkę, ale piłka dostała tak dziwnej rotacji, że strzał Czyża był nie czysty i o milimetry minął słupek bramki gości... Chwilę później lecz z lewej strony sytuację miał wypożyczony ze Świtu Borowno - Marcin Krzypkowski, który stanął oko w oko z golkiperem Pogoni, lecz przegrał ten pojedynek i nadal wynik na Rumiankowej brzmiał do przerwy 0:0.
Druga odsłona miała podobny przebieg do pierwszej. Podopieczni Michała Wręczyckiego chcieli za wszelką cenę strzelić tą jedną bramkę, aby dalej spokojnie kontrolować mecz. Pierwszy kwadrans to mecz walki, cios za cios, gdzie było dużo fauli i nieczystych zagrań czego skutkiem były żółte kartoniki dla jednych i drugich. Mecz nerwów lepiej wytrzymał nasz zespół, który w 65 minucie spotkania wychodzi na prowadzenie. Świetnie akcję w środku boiska rozegrał Mariusz Gębski z Patrykiem Czyżem, który podał w uliczkę Marcinowi Gołdzie, a ten zwodem minął obrońcę Pogoni i po długim rogu daje radość swojemu zespołowi. Po tej bramce gospodarze cofnęli się do głębokiej defensywy pozostawiając z przodu tylko osamotnionego Marcina Gołdę. Najlepszą okazję Pogoń do wyrównania miała na kwadrans przed końcem spotkania, kiedy to oko w oko z Rafałem Ociepą wyszedł napastnik Pogoni, ale nasz golkiper świetnie wybronił strzał i tylko dzięki tej interwencji nadal Grom prowadził. Jak mawia klasyk "niewykorzystane sytuację lubią się mścić" - w 78 minucie kapitan Gromu - Mariusz Gębski po podaniu Daniela Świącia huknął z 20 metrów na bramkę Pogoni, piłka obok rozpaczliwie interweniującego bramkarza odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki ! Szał radości licznie zgromadzonej publiczności i wiadomo było, że tego dnia to GROM zagarnie jakże cenne, trzy oczka !
Mecz z typu "kto pierwszy trafi ten wygra" zasłużenie zwyciężył Grom, który mozolnie ale skutecznie realizował założenia przed meczem trenera Tomasza Grabary i można powiedzieć sprawił małą niespodziankę dopisując do swojego konta 3 punkty. Jednak cała 15.kolejka to seria niespodzianek, gdzie cała czołówka(lider, wicelider) pogubiła punkty i dalej w lidze praktycznie panuje "status quo", zwycięzcą 15 serii spotkań jest Grom Miedźno, który ogrywając Płomień Czarny Las (3:1) wskoczył na drugie miejsce w lidze. Najbardziej nas interesujący mecz Maraton Waleńczów - Naprzód Ostrowy, zwyciężyli gospodarze 2:1 i nadal tracimy to "bezpiecznej strefy" 9 punktów.
Okazja do zdobycia kolejnych punktów już za tydzień, kiedy to nasz Grom uda się do rywala "zza miedzy" - Naprzodu Ostrowy.